The Pointe Du Hoc

Po wyjeździe z Vierville-sur-Mer gdzie zwiedzaliśmy plaże odcinka Omaha, drogą D541 docieramy do ronda w rejonie Cricqueville-en-Bessin gdzie skręcamy w drogę D541A. 400 metrów dalej skręcamy w prawo na parking. Pogoda nadal jest nieprzyjemna, ale na szczęście nie ma obfitych opadów deszczu. Aby wejść na teren The Pointe Du Hoc nie potrzeba kupować biletów. Wstęp jest darmowy. Idziemy w kierunku klifu gdzie 6 czerwca odbył się atak. Cały teren pokryty jest lejami po nalotach bombowych i ostrzale artyleryjskim.

 

 

Pointe du Hoc znajduje się w połowie drogi między plażą Omaha a plażą Utah. Teren tan wychodzi w morze pionowym klifem. W lutym 1944 r. Niemcy ustawili na tym terenie przybrzeżną baterię artyleryjską składającą się z sześciu haubic 155mm francuskiej konstrukcji (155 mm GPF mle 1917). Klif otaczający teren ma wysokość od 25 do 30 metrów, dzięki temu jest to bardzo ważna i jednocześnie bardzo trudna do zdobycia bateria.  Strzelcy należą do drugiej baterii Heeres-Küsten-Artillerie 1260 dowodzonej przez Oberleutnanta Frido Ebelinga.

 

 

Na pokładzie statku transportowego SS Ben My Chree, o 6 rano 6 czerwca 1944 r. James E. Rudder zwraca się do swoich ludzi: „Słuchajcie… Rangersi! Pokażcie im, co jesteście warci … Powodzenia chłopaki! Zniszcie je… Wyjazd za pięć minut”. 225 Rangersów, opryskanych wodą i marznącą pianą, dotkniętych chorobą morską, załadowanych sprzętem, popłynie barką LCA w kierunku klifów. Zespół jest odpowiedzialny za przejęcie Pointe de la Percée, na wschód od Pointe du Hoc, gdzie znajduje się niemiecki radar.

Przez silny prąd barki nie trafiają tam gdzie miały. Dodatkowo są pod ostrzałem broni automatycznej i moździerzy. W końcu płyną w kierunku swojego celu. Jest 7 rano. Niemcy mieli trzydzieści minut na powrót do siebie po bombardowaniu. Ponownie zajęli bunkry uzbrojeni w broń i granaty, i czekali. Prąd i fale zatapiają jedną z barek, ocalał tylko jeden żołnierz, pozostali Rangersi znikają w wodzie, ciągnięci na dno przez swój ekwipunek. Niemieckie karabiny maszynowe nie cichną i wylewają żelazny deszcz, który spada na barki szturmowe. Niektóre nabierają wody. Barka, która płynęła wyłącznie z amunicją dla Rangersów wybucha, wyrzucając wszelkiego rodzaju fragmenty amunicji w powietrze, wszystkiemu towarzyszy ogromny huk. Pierwszy LCA dociera do kamienistej plaży na wschód od punktu. Pogoda uniemożliwiła żołnierzom wspinanie się na klif po obu stronach punktu. Wszyscy zmierzają na wschodnią stronę plażą o szerokości od pięciu do sześciu metrów, rozrytą już przez liczne pociski moździerzowe.

 

 

Pierwsze ciała padły na kamienistą plażę, a ci, którzy przeżyli za pomocą moździerzy wystrzelili chwyty i liny. Ale obciążone wodą liny i chwytaki spadały na plażę. Niektórzy decydują się wspiąć na skałę gołymi rękami, kopiąc sztyletem stopnie w skale. Niemcy cały czas rzucają w Amerykanów granatami, a niemieckie karabiny maszynowe nie cichną. Rangersi wspinają się na nielicznych linach, których Niemcy nie mieli czasu przeciąć, aby dostać się na szczyt. Kilka minut później pierwsi amerykańscy żołnierze kierują się w stronę bunkrów i odkrywają księżycową przestrzeń rozkopaną przez bomby. Niemcy zniknęli, ale ich snajperzy otwierają ogień, wykorzystują leje po bombach, aby zbliżyć się jak najbliżej Rangersów. W ciągu piętnastu minut punkt jest zajęty i zabezpieczony przez Amerykanów. Zgodnie z informacjami z wywiadu alianckiego Niemcy wycofali artylerię 155 mm na kilka tygodni przed lądowaniem i zastąpili ją drewnianymi słupami, których celem było oszukiwanie alianckich samolotów zwiadowczych. 6 czerwca 1944 r. tylko cztery kazamaty wystawały z ziemi i nadal były w budowie.

Po potwierdzeniu informacji podpułkownik Rudder organizuje obronę kontrolowanego przez siebie gruntu. Nawiązał kontakt z armadą krótko po 8 rano ze swojego stanowiska dowodzenia: „Tu Rudder, Hoc jest pod kontrolą… Potrzebuję posiłków i amunicji … Ciężkie straty …!” Po chwili otrzymuje odpowiedź: „Dobra robota. Przepraszam za posiłki, wszyscy Rangersi wylądowali już w Omaha„. Straty są rzeczywiście bardzo duże, ale Rudder musi sobie z tym poradzić. Teoretycznie musi udać się do Osmanville, aby pilnować operacji lądowania w Omaha, neutralizując różne napotkane po drodze niemieckie punkty wsparcia. Ale atak desantowy 1. Dywizji Piechoty i 29. Dywizji Piechoty między Vierville-sur-Mer i Colleville-sur-Mer idzie źle: amerykańscy żołnierze są przyciśnięci do krawędzi plaży i nie mogą się przebić dalej. Tylko kilka grup 5 Batalionu Rangersów dociera do Pointe du Hoc popołudniu 6 czerwca, przekraczając siedem kilometrów gaju przez pozycje wroga. Rudder decyduje się poczekać na posiłki z Omaha i mocno bronić Pointe du Hoc. Niemniej jednak rozpoczął patrole w kierunku drogi z Grandcamp do Vierville-sur-Mer, aby zablokować ewentualne posiłki niemieckie, które zmierzałyby na wschód.

1st Sierżant Leonard G. Lomell i Sierżant sztabu Jack E. Kuhn, należący do kompanii D 2. Batalionu Rangersów, odkrył około kilometra na południe pięć dział artylerii polowej należącej do baterii, które były zamaskowane za żywopłotem. Obecnych jest kilkudziesięciu żołnierzy niemieckich, około stu metrów dalej na południe. Młody amerykański sierżant wydaje rozkazy: jego towarzysz musi obserwować pozycje niemieckie, gdy ten wystrzeliwuje dwa granaty termiczne w kierunku pierwszych dwóch dział. Granaty te, zwane także „termitami”, wytwarzają aluminotermiczną reakcję chemiczną, która topi otaczający metal. Lomell niszczy systemy celownicze innych haubic kolbą pistoletu maszynowego Thompson owiniętego kurtką, aby ograniczyć hałas. Po pomyślnym zakończeniu tej operacji patrol cofa się. Dziesięć minut później akcja się skończyła i dwóch żołnierzy natychmiast się wycofuje.

Okręty wojenne ostrzeliwują teren wokół obszarów kontrolowanych przez Amerykanów. Zapadła noc i Niemcy zorganizowali kontratak. Przenikają przez linie amerykańskie, a następnie są odpychani przez Komandosów. Ale amunicja się kończy, a posiłków wciąż nie ma. Ponadto wielu Rangersów zostaje wziętych do niewoli. Nagle słychać eksplozję silniejszą od pozostałych: Komandos właśnie zdetonował magazyn niemieckiej amunicji.

We wczesnych godzinach 7 czerwca Rudder zauważa, że amunicja i żywność były w niewystarczającej ilości, aby utrzymać to oblężenie, a amerykańska siła malała. Do tego, 116 pułku piechoty wciąż nie ma! Ale musimy się trzymać, to są rozkazy. 116. pułk piechoty był rzeczywiście opóźniony przez bardzo silny opór w Vierville i na drodze do Pointe du Hoc. Nikt nie zna daty ani godziny przybycia Rangersów.

Niemiecka obrona koncentruje się na zachód od Pointe du Hoc, wokół zachodniego bunkra przeciwlotniczego, wzmocnionego obecnością działa 88 mm. Rudder zrezygnował z przejęcia go, ponieważ stracił już dwudziestu żołnierzy, próbując przejąć niemiecki punkt oporu. Wszędzie wielu snajperów rani i zabija Rangersów.

Druga noc przypada na Pointe du Hoc, ponieważ ten kawałek ziemi jest w połowie zajęty przez amerykańskich żołnierzy. Nie dotarły jeszcze posiłki, narasta zmęczenie (wielu nie zamknęło oczu przez dwa dni), amunicja i żywność są praktycznie wyczerpane. W celu zakończenia amerykańskiego oporu Niemcy przeprowadzili co najmniej trzy kontrataki na terenie zajętym przez Komandosów. Stopniowo padają punkty oporu Amerykanów, walki stają się krwawe. We wczesnych godzinach 8 czerwca 1944 r., kiedy Niemcy zadali ostateczny cios przeciwnikowi, amerykańskie czołgi 116 pułku dotarły w końcu do Pointe du Hoc wraz z piechotą.

Z 225 komandosów w Pointe du Hoc tylko 90 z nich jest nadal w stanie walczyć, wielu jest rannych. Koniec walk 8 czerwca oznacza jedynie wypełnienie części rozkazów wydanych amerykańskim komandosom, którzy muszą teraz jak najszybciej przenieść się do dwóch punktów wsparcia Maisy (Stp 83 i Stp 84).

The Pointe Du Hoc

The Pointe Du Hoc

Jest godzina 17:35. Czas opuścić The Point Du Hoc. Udajemy się na parking i następnie jedziemy drogą D541A do wspomnianego wcześniej ronda. Kolejnym przystankiem jest Grandcamp-Maisy gdzie docieramy drogą D541.